Upamiętniono Janusza Kulasa i adwokatów Czerwca '56

Dwa lata temu Janusz Kulas, bohater Poznańskiego Czerwca '56, doczekał się własnej ulicy. W środę odsłonięto tam upamiętniającą go tablicę. Kwiaty złożono też pod pomnikiem adwokatów, którzy z narażeniem kariery oraz własnego życia bronili oskarżonych powstańców.

Uroczystość odsłonięcia tablicy upamiętniającej Janusza Kulasa - grafika artykułu
Uroczystość odsłonięcia tablicy upamiętniającej Janusza Kulasa

W czerwcu 1956 roku Janusz Kulas pracował jako kierowca w Przedsiębiorstwie Transportowym Budownictwa Miejskiego w Poznaniu przy ul. Majakowskiego. Gdy rozpoczęły się uliczne protesty namówił kolegów, by porzucili pracę i wspólnie udali się do centrum. W czasie starć był bardzo aktywny. To właśnie Janusza Kulasa widać na wielu fotografiach, które trafiły do zagranicznej prasy. Dziennikarze zza "żelaznej kurtyny" relacjonowali także jego późniejszy proces.

- Wspominamy dziś jednego z najbardziej charyzmatycznych, odważnych i znanych uczestników Powstania Poznańskiego Czerwca - mówił podczas obchodów Tomasz Lewandowski, zastępca prezydenta Poznania. - Na fotografiach widzimy, jak kroczy z transparentem na pierwszej linii, prowadząc zbuntowane grupy ulicami miasta. Dzięki wyjątkowej odwadze i determinacji stał się zdecydowanym symbolem czerwcowych protestów. Był jednym z nieustraszonych, którzy aktywnie włączyli się w walkę zbrojną z przedstawicielami komunistycznej tyranii. W trakcie starć zdobył broń i ruszył do walki przeciwko funkcjonariuszom UB i MO. Nieugięty, zadziwiał brawurą i siłą charakteru. Liczne relacje potwierdzają odwagę i butność Janusza Kulasa. Mimo bicia, tortur oraz zagrożenia karą śmierci w słynnym "procesie dziesięciu", wykazał się na sali sadowej hardością wobec ówczesnego wymiaru sprawiedliwości, przyznając się do popełnionych przestępstw, ale nie poczuwając się do winy - tłumaczył zastępca prezydenta Poznania.

Na fali tzw. gomułkowskiej odwilży, proces Kulasa został zawieszony i nigdy nie wydano w nim wyroku. Czerwcowy bohater do końca życia był jednak prześladowany i inwigilowany przez służby bezpieczeństwa. Janusz Kulas zmarł nagle w 1972 roku, mając 36 lat. Badacze historii mają wątpliwości, co do naturalnego charakteru jego zgonu. Mężczyzna osierocił troje dzieci, które samodzielnie wychowała Eugenia Kulas. Żona zmarłego bohatera była obecna na czwartkowych uroczystościach.

- Dla mnie i mojej rodziny to bardzo ważny dzień. Przez dziesięciolecia imię mojego męża było okryte niesławą, która sączyła się z jadowitej propagandy PRL-owskiej prasy oraz przyklaskującym tej propagandzie czynnikom partyjnym, ubeckim i służby bezpieczeństwa. Mąż nie miał okazji dożyć wolności i uczestniczyć w obchodach jubileuszowych, ciesząc się tym, że wreszcie można mówić prawdę o Poznańskim Czerwcu '56. Cieszę się, że dzisiaj kurtyna milczenia jest konsekwentnie zdzierana, także za pośrednictwem życiorysu i nazwiska mojego męża - podkreśliła Eugenia Kulas.

Ulica Janusza Kulasa krzyżuje się z ul. Stanisława Hejmowskiego - obrońcy w procesach, które nastąpiły po wydarzeniach Poznańskiego Czerwca '56. To właśnie tam, przed gmachem Sądu Okręgowego, znajduje się pomnik adwokatów, którzy odważnie stanęli w obronie pokrzywdzonych.

- Pomimo, że nie brali udziału w powstańczym marszu ulicami naszego miasta, stali się bohaterami Poznańskiego Czerwca. Mężnie stanęli w obronie tych, którzy walczyli o niezbywalne, naturalne przynależne człowiekowi prawo - do godnego życia i wolności. Procesy miały charakter pokazowy i represyjny, więc pełnienie w nich obrończej roli wymagało szczególnej odwagi. Adwokaci represjonowanych powstańców czerwcowych, podobnie jak oni, pokonali strach przed tyranią władzy. Ich orężem nie był jednak dramatyczny krzyk, pięści i drzewce sztandarów, lecz głos, który przenikał mury - mówił Tomasz Lewandowski.

Obrońcom czerwcowych powstańców udało się zmienić kwalifikację czynów. Wyroki, jakie zapadły w pokazowych procesach, nie były tak drastyczne, jak oczekiwali tego oskarżyciele. Adwokaci, którzy wstawili się za oskarżonymi także nie uniknęli kary. Wielu z nich musiało zaprzestać wykonywania zawodu.

- Prosimy Was raz do roku, abyście przyszli pod ten pomnik. Robimy to po to, żebyście zdali sobie sprawę, że ten zawód to coś więcej niż tylko znajomość prawa i umiejętność ładnego formułowania zdań - zwrócił się do zgromadzonych na uroczystości aplikantów prof. Maciej Gutowski, dziekan Okręgowej rady Adwokackiej w Poznaniu. - Adwokat musi stanąć po stronie człowieka również wtedy, kiedy jest to dla niego osobiście niewygodne, gdy nie widzi szans powodzenia, a sprawa wydaje się beznadziejna. Rolą obrońców Czerwca '56 była obrona niesprawiedliwie potraktowanego człowieka, za każdą cenę. Życzę Wam, żebyście nigdy nie musieli stanąć przed podobnym wyborem. Gdyby się tak jednak stało, to życzę Wam abyście mieli dość odwagi, by zachować się tak, jak oni - zakończył prof. Maciej Gutowski.

AJ